Tydzień temu napisałem o ganiających jak mrówki myślach, które nie tylko męczą swoją ilością, ale obciążają nas swoim lękowym wydźwiękiem (patrz tutaj).
Oczywiście, na taki natłok myśli, jak zawsze najlepsza jest medytacja! Jakakolwiek 🙂
Jeśli chcesz zacząć, zapraszam Cię do zajrzenia tutaj
A jeśli nie masz nastroju na medytowanie albo po prostu nie lubisz medytacji, bo nie – to jest jeszcze jeden sposób na przerwanie lękowego zabarwienia, ogarniającego nas z każdą kolejną, pączkująca myślą, łączącą się w niekończącą serię zdań…
To sposób radzenia sobie „na szybko” i związany jest z pojęciem neuroplastyczności, czyli zdolności mózgu do zmiany funkcji i struktury.
Dopóki nie usłyszałem o neuroplastyczności, nie miałem zbyt dobrego zdania o „pozytywnym myśleniu” ani o „pozytywnych afirmacjach”.
W sumie nadal nie za bardzo mam 🙂 ale wprowadziłem jedną małą modyfikację.
O co chodzi z tą neuroplastycznością?
Obwody neuronalne w mózgu zmieniają się pod wpływem doświadczenia i doświadczania, to znaczy, że cokolwiek pomyślisz i poczujesz – wywoła to zapalanie się neuronów.
Jeśli w powtarzający się sposób „zapalasz” je złością/smutkiem/gniewem itp., to uczysz tego swój mózg.
A to powtarzające się uczenie buduje i wzmacnia zdolność Twojego mózgu do jeszcze szybszego łapania czy też odczuwania złości/smutku/gniewu i z czasem staniesz się ekspertem w złoszczeniu się/smuceniu/gniewaniu itp.
Co można zrobić „na już”?
- pamiętać, że tak samo, jak „odpalasz” obwody martwienia się – tak samo możesz „odpalić” obwody nie martwienia się!
- pamiętać, że mózg jest jak REFLEKTOR i ODKURZACZ w jednym, który oświetla to, na czym się skupiasz, a potem zasysa to do mózgu
- oraz zadziałać w bardzo prosty sposób:
jeśli jakaś myśl (lub łańcuch myśli) wyjątkowo Cię męczy – znajdź coś w otoczeniu, co właśnie w tej chwili pomoże Ci zmniejszyć tę aktywację: popatrz na ładny widok za oknem, na przedmiot, który dobrze Ci się kojarzy, włącz piosenkę, którą lubisz itp.
Brzmi banalnie? Pewnie zbyt banalnie dla naszej głowy – ale to naprawdę działa.
Chodzi o to, że to szybko skomponowane „POGOTOWIE RATUNKOWE” to taka mała zmyłka dla mózgu, która zadziała doraźnie, zgodnie z tą zasadą:
„nie piszemy na nowo historii tylko reorganizujemy fizjologię – a to znacząco wpływa na to, co teraz.”
Jeśli myśli zalewają nas jak gigantyczna rzeka – warto użyć tego sposobu tu i teraz, żeby tu i teraz poczuć się lepiej!
A kiedy już się uspokoimy – będziemy mieli czas i ochotę „na więcej”, czyli np. medytację, skanowanie ciała, spokojne, przeponowe oddechy lub inne działania, na które w silnym stresie możemy nie mieć przestrzeni…
Pozdrawiam!